Tiry na tory.
Kierowca tira zarabia więcej niż maszynista pociągu towarowego. Chory kraj.
Tak bardzo to, nie ma żadnego dobrego uzasadnienia, dla którego wszystkie te długie trasy nie idą koleją.
Myślę, że może być to, że wiele prywatnych firm związanych z transportem samochodowym daje potężne zarobki wielu właścicielom firm i jest poważnym argumentem do tego, by pchać ciężkie pieniądze w infrastrukturę drogową.
Transport kolejowy mógłby to przejac i kosić potężny hajs, ale wtedy ten hajs zbierałoby np. państwo, a to mogłoby się nie podobać ani politykom rządzącym, ani ludziom wpływowym, którzy polityków sponsorują.
Po PRLu zniszczona polska kolej, która kiedyś była potężna.
To problem typowo europejski i wynika z niewydolności infrastruktury kolejowej, którą budowano na potrzeby kolei pasażerskich i to głównie krajowych. Przekraczanie granic pociągami jest skomplikowane bo każdy kraj ma inne regulacje odnoście pracy maszynistów, sygnalizacji, są różne systemy zasilania itp. Unia Europejska od wielu lat stara się to zunifikować ale idzie im to jak po grudzie. Priorytetem dla władz krajowych zawsze jest pasażerka i szybkie linie typu Warszawa - Wrocław, a nie szlaki transgraniczne dla pociągów towarowych.
Uważam, że to są szczegóły, które przy chęci można rozwiązać w kilka lat.
Nie ma takiej możliwości, bo wymaga w skali Europy miliardowych inwestycji w przebudowę sieci kolejowej i upgrade taboru. Stopniowo jest te kwestie są rozwiązywane.
W samym roku 2023 w samej Polsce na drogi miało zostać wydane ponad 14 miliardów złotych.
Więc nie zgadzam się z Tobą, gdy piszesz “nie ma takiej możliwości, bo wymaga to miliardowych inwestycji”. Po pierwsze: jest możliwość, ale wymaga pieniędzy, a po drugie: te miliardowe inwestycje w skali UE to nie są jakieś kosmiczne pieniądze.
Uważam więc, że jak najbardziej jest taka możliwość.
Spotkałem się z teorią, że to “lobbying”/business model nafciarzy, zresztą sprzed wielu dekad – spedycja drogowa to dla nich dwukrotny zarobek: raz na nawierzchniach bitumicznych, drugi raz na paliwie. Nie wiem, ile w tym prawdy.
I to brzmi sensownie - niczym współpraca polskich organów tworzących państwo :D
Takie teorie spiskowe lubię! ;)
Praca kierowcy tira jest trudniejsza i o wiele bardziej niebezpieczna niż maszynisty. Ponadto kierowcy nie mają różnych benefitów jakie mają zagwarantowane kolejarze. A z tymi zarobkami to obecnie są zbliżone.
To nieprawda. Praca tirowca nie jest trudniejsza, niż praca maszynisty.
Praca budowlańca w wielu różnych specjalizacjach trudniejsza i o wiele bardziej niebezpieczna niż praca tirowca. Budowlańcy zarabiają zdecydowanie mniej, niż tirowcy.
Nie wszyscy kolejarza mają zagwarantowane benefity. Wg mojej wiedzy w Polsce jest dużo prywatnych firm, które zatrudniają ludzi jako maszynistów i na innych stanowiskach i one niekoniecznie dają benefity wykraczające poza “gola pensje”.
Skąd masz info, że zarobki maszynisty i tirowca są zbliżone? Jestem bardzo ciekawy źródła tych informacji.
“To nieprawda. Praca tirowca nie jest trudniejsza, niż praca maszynisty.” Kierowca ciężarówki musi wybierać drogę, zmieniać pas ruchu, skręcać i reagować na większą ilość rożnych sytuacji niż maszynista pociągu.
“Nie wszyscy kolejarza mają zagwarantowane benefity.” Maszyniści mają uregulowane ustawowo. A jeśli przewoźnik łamie regulacje zatrudniania maszynistów to może utracić licencję.
"kąd masz info, że zarobki maszynisty i tirowca są zbliżone? " https://wynagrodzenia.pl/moja-placa/ile-zarabia-maszynista-lokomotyw
Ja premiowałem najlepszych kierowców. Trzem mającym na koncie najmniej przekroczeń prędkości, najmniejsze spalanie na trasie, przyznawałem miesięczne premie – od 500 PLN za 1 miejsce i po 300 PLN za 2 i 3 […]
Januszerka. Co to za motywacja.
Ale też wychodzi brak kontroli radarowej, bardzo niska ilość fotoradarów czy odcinków pomiarowych.
Może i januszerka, ale w przypadku 40-tonowej ciężarówki ryzyko związane z przekraczaniem dozwolonej prędkości jest wielokrotnie większe niż w przypadku osobówki, więc nie dziwne że firmy coraz bardziej kontrolują kierowców.
deleted by creator
Jak na ten portal to ten tekst jest wyjątkowo słaby. Opiera się na klasistowskich stereotypach i dowodach anegdotycznych. Praca kierowcy zawodowego zmieniła się przez ostatnie dekady, chociażby ze względu na wysokie zarobki zawód ten wybierają już nie tylko ci co nie znaleźli nic innego. Mimo to kierowców brakuje, bo praca trudna i niebezpieczna. W tirach standardowo montowane są systemy telematyki i jeśli kierowca zamiast patrzeć na drogę będzie oglądał filmiki to system to wykryje. Koleś co to pisał chyba zatrzymał się w 2004 r.
Do tego zawodu nie idą orły.
Nigdy nie rozumiałem takiego jebania zwykłego pracownika bo wybrał “zwykłą” pracę.
No i to pierdololo jakby inne prace dla przeciętnego człowieka były tyle lepsze. Kierowcy mają problemy z sanitariatem, za to podróżują, no i często zarabiają dużo lepszą niż zwykli robotnicy. Dodatkowo wystarczy pojechać na przeciętny zakład pracy w naszym kraju, tam też z sanitariatem różnie bywa.
Więc zamiast tak pierdolić i dzielić zwykłych pracowników, może lepiej szukać cech wspólnych i powodów do wspólnej pracy?
ps. sam nie jestem kierowcą zawodowym.
Do tego zawodu nie idą orły.
Nigdy nie rozumiałem takiego jebania zwykłego pracownika bo wybrał “zwykłą” pracę.
Niestety, ale to problem “poprawność polityczna vs. przejrzystość, autentyczność”. Część z tych robotników ma mentalność z Wykopu – uważają wprost, że “chwilowo nie są milionerami” – a inna część jest podatna na takie poglądy.
No i to pierdololo jakby inne prace dla przeciętnego człowieka były tyle lepsze. Kierowcy mają problemy z sanitariatem, za to podróżują, no i często zarabiają dużo lepszą niż zwykli robotnicy.
Pieniądze/zarobki to nie dla wszystkich wartość.
Dodatkowo wystarczy pojechać na przeciętny zakład pracy w naszym kraju, tam też z sanitariatem różnie bywa.
Punk’s not dead! Też się taplałem w błocie na Woodzie i żyję. :-)
Więc zamiast tak pierdolić i dzielić zwykłych pracowników, może lepiej szukać cech wspólnych i powodów do wspólnej pracy?
Mogąc pisać za siebie – nie chce się. Wcale nie jest tak, wg moich doświadczeń, że jak ktoś jest pomiatany w robocie, klasowo (socjoekonomicznie) poszkodowany, to od razu popiera walkę o prawa pracownicze czy sprawiedliwy podział, organizację pracy. Sorry, ale tak nie jest. Uważam, że weryfikacja światopoglądu/systemu wartości to ważny etap nawiązywania współprac.
Część z tych robotników ma mentalność z Wykopu – uważają wprost, że “chwilowo nie są milionerami” – a inna część jest podatna na takie poglądy.
Myślisz że czemu tak jest, czemu lgną do strony która chociaż im puszcza oczko, zamiast iść do tej “prorobotoczej” lewicy która wyzywa ich od przegrywów z wykopu?
Pieniądze/zarobki to nie dla wszystkich wartość.
Jak nie masz co do gara wsadzić, a w domu głodna rodzina, to nie masz wyjścia.
Punk’s not dead! Też się taplałem w błocie na Woodzie i żyję. :-)
Aha.
Wcale nie jest tak, wg moich doświadczeń, że jak ktoś jest pomiatany w robocie, klasowo (socjoekonomicznie) poszkodowany, to od razu popiera walkę o prawa pracownicze czy sprawiedliwy podział, organizację pracy.
Nie zastanawiałeś się dlaczego ktoś bez świadomości społecznej, bez rozumienia podstawowych mechanizmów i historii ruchów robotniczych woli lgnąć do kogoś kto puszcza mu oczko i obiecuje miliony, zamiast lgnąć do lewicy która patrzy z góry i mówi “werfikacja światopoglądu to ważny etap nawiązywania współpracy”?
Część z tych robotników ma mentalność z Wykopu – uważają wprost, że “chwilowo nie są milionerami” – a inna część jest podatna na takie poglądy.
Myślisz że czemu tak jest, czemu lgną do strony która chociaż im puszcza oczko, zamiast iść do tej “prorobotoczej” lewicy która wyzywa ich od przegrywów z wykopu?
Nie wyzywamy ich, a przynajmniej nie zauważyłem, od “przegrywów” (oni nas niejednokrotnie) – jak już, to od “interesownych materialistów”, “kandydatów na oportunistów, egoistów i cyników”.
Pieniądze/zarobki to nie dla wszystkich wartość.
Jak nie masz co do gara wsadzić, a w domu głodna rodzina, to nie masz wyjścia.
Wielki dylemat – może po prostu nie zakładać rodziny, jak nie ma bezpieczeństwa socjalnego? Oczywiście, to buduje selekcję/presję ewolucyjną – w ten sposób wycinasz ogarniętych, a zostaną ci z mentalem “Bóg daje dzieci, to daje i na dzieci!”.
[+edit]
Z ubolewaniem – z normalsami Bezwarunkowego Dochodu Podstawowego/Socjalu Jako Default to my nie zbudujemy.Punk’s not dead! Też się taplałem w błocie na Woodzie i żyję. :-)
Aha.
Tu sarkazm akurat nie wiem, czy trafny, gdyż właśnie łagodzi ten zarzut o brak higieny w miejscu pracy. Górnik też wyjeżdża cały od pyłu na powierzchnię. Wszyscy byliśmy równo nieczyści.
Wcale nie jest tak, wg moich doświadczeń, że jak ktoś jest pomiatany w robocie, klasowo (socjoekonomicznie) poszkodowany, to od razu popiera walkę o prawa pracownicze czy sprawiedliwy podział, organizację pracy.
Nie zastanawiałeś się dlaczego ktoś bez świadomości społecznej, bez rozumienia podstawowych mechanizmów i historii ruchów robotniczych woli lgnąć do kogoś kto puszcza mu oczko i obiecuje miliony, zamiast lgnąć do lewicy która patrzy z góry i mówi “werfikacja światopoglądu to ważny etap nawiązywania współpracy”?
Hej, może potrzebny disclaimer: w Aktywizmie Wolnościowym spędziłem dekady (najpierw w Wolnościowym-Apolitycznym [jakkolwiek to brzmi] – spotkałem tam ludzi przychodzących z literalnie całego spektrum politycznego, którzy następnie wyewoluowali w również literalnie całe spektrum polityczne [np. prawicowiec stający się z biegiem lat lewicowcem i vice-versa]), z czego sporą część w Aktywizmie Społecznym, z istotnym epizodem w Anarchizmie via skłoting – zawód jest kompletny, jakim językiem byś do ludzi spoza Bańki nie przemawiał, to przekonasz i tak tylko już przekonanych – tych, co mają “tę iskrę w sobie”. Sprawa jest znacznie głębsza, acz tak ekstremalnie upraszczając to osoby muszą mieć kompetencję [samo]krytycyzmu i nonkonformizmu. Ostatnie 2 lata u mnie to już w pełni świadoma Wolnościowa Ortodoksja i budowa kryteriów tejże weryfikacji, aby się mądrze odseparować i budować Wolne Światy dla Wolnych Ludzi w Wolnych Bańkach; “Auroville/Safer Space na kartę, z zakazem wstępu dla p*licji”.
Nie chcę już rozwijać cywilizacji z normalsami i kropka.
Oczywiście, że spotkałem się z zarzutami o elitaryzm i awangardyzm – dlatego próbuję to w miarę uczciwie nazwać: “alterelitaryzm”, na podobieństwo alterglobalizmu w opozycji do antyglobalizmu (por. Seattle, 1999 r., WTO).
Ażeby była jasność – nie jest celem demotywowanie innych, sianie defetyzmu, mnożenie animozji – sygnalizuję, że niektórx już nie pomogą wszystkim we wszystkim, nie każdy platformizm, outreach czy inna dyplomacja znajdzie poparcie, gdyż doświadczenia zbyt głęboko nas zmieniły. Jeśli w to jednak zechcesz wejść, to pozwalam sobie doradzić zadbanie o higienę, profilaktykę przeciwwypaleniową.